piątek, 26 lutego 2016

I'm coming home...

Dobra, stonujmy na chwilę emocje związane z jakże zaciekłą rywalizacją między blogerami (dzięki za głosy!). Mam teraz chwilę wytchnienia, czas podbić średnią wpisów na miesiąc. 

WRZESIEŃ 2015-LUTY 2016 - ZAGRZEB

Wyjeżdżam. Wracam do domu. Moja chorwacka wyprawa dobiegła końca. Ok, wiem, to nic specjalnego, tylu studentów wyjeżdża na Erasmusa, a Chorwacja nie jest jakims egzotycznym krajem, żeby aż tak się tym ekscytować. 

Ale dla mnie to była podróż życia, mam nadzieję, że pierwsza z wielu. Czas na podsumowanie tych 5 miesięcy. A wygląda to całkiem nieźle. 

1. Na początek oczywiście Zagrzeb. To miasto doczeka się oddzielnego wpisu, bo na to zasluguje. Zagrzeb to wspaniali znajomi z całego świata; pizza za 10 kun; spotkania "pod koniem"; sala 115, w której nauczyłam się chorwackiego; poważne nocne rozmowy w naszym mieszkaniu; tanie obiady w stołówce studenckiej; niebieskie tramwaje; jezioro Jarun, czyli moja dzielnia; dni spędzone w bibliotece wydziałowej; Karlovačko i Ožujsko; imprezy na które dotarłyśmy i te, na których nas nie było; dworzec autobusowy; deszcz na powitanie i pożegnanie; masa wspomnień i tysiące zdjęć.







2. Ta wycieczka nadal nie doczekała się swojego wpisu. Muzeum w Krapinie i skansen Kumrovec.


3. Wbrew temu, co pisałam w górach udało mi się być tylko raz. O Medvednicy pisałam tutaj.



4. Pierwsza "poważna", samodzielna wyprawa autobusem, czyli...Karlovac, który też nadal czeka na swój własny wpis. "Ghost town", rzeka Kupa, psi przewodnik i bardzo dużo deszczu. 




5. I w końcu Dalmacja, czyli Zadar po raz pierwszy




6. Osijek. Kolejna wycieczka czekająca na swój wpis. Znów mgła, deszcz i kolejne wymarłe miasto. 




7. Wizyta u sąsiadów, czyli Sarajewo. 




8. Jedno z piękniejszych miejsc w Chorwacji, czyli Jeziora Plitwickie




9. I znów kawałek Zagrzebia - cmentarz Mirogoj.



10. Trochę morza, spaceru i autostopu - Rijeka i Opatija po raz pierwszy.




11. Deszcz i wiatr w Wenecji i skakanie przez płot w Trieście, czyli listopadowe Włochy




12. Wyprawa semestru, 3 w 1, czyli czarnogórski Kotor, chorwacki Dubrownik i bośniacki Mostar




13. Adwent w Zagrzebiu to niesamowity czas, naprawdę czuć wtedy świąteczną atmosferę. Niestety też nie doczekał się dwojego wpisu, a szkoda, bo to oficjalnie najlepszy adwent w Europie.





15. W Ljubljanie też w końcu byłam, mają tam najpiękniejsze ozdoby świąteczne, jakie kiedykolwiek widziałam. Wpis i więcej zdjęć kiedyś na pewno.




16. Grudniowe słońce i ciepłe morze, czyli Split






17. W nowym roku najpierw był Maribor na nartach, ale prawie bez śniegu.




18. I Pula, o której pisałam tutaj. A razem z nią Opatija po raz drugi.




20. Obowiązkowym punktem w czasie karnawału w Chorwacji jest Rijeka, a więc Rijeka też po raz drugi.


21. I na sam koniec znów powtórka z rozrywki - tym razem Zadar po raz drugi.




I to by było na tyle. Więcej nie będzie. Kończę ten post dzień przed wyjazdem, z jakimś takim dziwnym uczuciem w gardle. W grudniu tu wracamy, razem ze znajomymi, których tu poznałam. Na najlepszy adwent w Europie. 

A teraz...czas się pakować i wracać do domu.



6 komentarzy:

  1. Ojej, aż łezka się w oku kręci... Nic się nie martw, tu też będzie superancko, Dziewczyny już czekają kiedy pojedziecie na wystawę klocków LEGO :-* :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat tego to już się nie mogę doczekać :D

      Usuń
  2. Droga Helgo! Widzę, że przed Tobą jeszcze mnóstwo do opowiedzenia. Pisz szybko, nim z głowy wspomnienia wywietrzeją. Czekam z niecierpliwością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jak najszybciej nadrobić zaległości :D

      Usuń