wtorek, 1 grudnia 2015

3 kraje w 2 dni, cz. I

Jak zmierzyć weekend? Można na przykład tak: 1 samochód, 7 dziewczyn, 5 narodowości, 3 kraje, 1500 km, 51 godzin. I w ten sposób jeden weekend muszę podzielić na trzy wpisy.

LISTOPAD 2015 - CZARNOGÓRA (KOTOR)

Wróciłam, mówiłam przecież, że wrócę. No ale ej, Czarnogóro, co to ma niby być? Co to za deszcz? Nie tak Cię zapamiętałam! 

To nic. Deszcz wcale aż tak bardzo nie przeszkadza. Czarnogóra i tak jest piękna, a Kotor bez tłumu turystów jest ładny nawet w deszczu. 


































Z Czarnogóry nawet nie mam żadnej budzącej grozę albo chociaż śmiesznej historii. Mam tylko historię z granicy czarnogórsko-chorwackiej.

- Ile was tam jest?
- Siedem.
- Siedem? 
- Tak, siedem - czuć napięcie, siedzę za kierownicą i w myślach powtarzam "no zacznij już sprawdzać te paszporty". Ok, sprawdza. Portugalski dowód jest ok, odhaczony, dwa polskie paszporty ok, odhaczone, włoski ok, dwa rosyjskie jak zwykle sprawdzane z wnikliwością, ale tez ok, odhaczone, chilijski sprawdzany jeszcze dłużej, ale też jest ok, odhaczony. Już prawie wyciagam rękę po paszporty, ale celnik wcale nie ma zamiaru ich oddawać.
- Skąd wracacie?
- Z Kotoru.
- A gdzie jedziecie?
- Do Dubrownika.
- A co robicie w Chorwacji?
- Studiujemy w Zagrzebiu.
- Co studiujecie?
- Ojeju, to trudne pytanie, lingwistyka, ekonomia, pedagogika...
- No dobrze, macie coś, co musicie zadeklarować?
- Nie.
- Alkohol?
- Nie.
- Papierosy?
- Nie.
- Lekarstwa? 
- Nie.
- Narkotyki? - mam nadzieję, że to już jest ostatnie pytanie, bo poruszamy coraz ciekawsze tematy.
- Nie.
- Terroryści? 
I wtedy z tylnego siedzenia odpowiada moja włoska współlokatorka:
- Nie, nie dzisiaj!
- Nie dzisiaj? - wiecie, jak to jest żartować z celnikiem, który nie wiadomo, czy tylko się nudzi i dlatego tak nas długo trzyma, czy jest służbistą i musi wszystko sprawdzić, czy popisuje się przed kolegami (a siedzieli w budce we trzech), czy może chce koniecznie coś na nas znaleźć...nie wiecie? Ja już wiem. Nie polecam. 
- Nie, nie mamy terrorystów.
- Nie macie...no dobra. 
Uf. Mam paszporty, jesteśmy z powrotem w Chorwacji. Możemy już wyjąć terrorystów spod siedzeń i zapalić skręta :D

(Mamo, tak naprawdę to nie było żadnych skrętów, ani terrorystów, nie okłamałyśmy pana celnika, nie martw się).

Za chwilę na chwilę wrócimy do Chorwacji po to, żeby w jeszcze następnym wpisie znowu wyjechać. Wszystko jeszcze w tym tygodniu. 

Część druga naszego weekendowego wypadu jest tutaj
A część trzecia tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz