czwartek, 1 października 2015

Tako je u Zagrebu

Patrzę w kalendarz i widzę, że minął dopiero tydzień odkąd tu jestem. Serio? Tydzień? Mam wrażenie, że mieszkam tu już od dawna, wszystko jest takie znajome, przyjazne, żeby jeszcze słońce wyszło...

ZAGRZEB 

Jestem w Chorwacji. MIESZKAM w Chorwacji. Ten tydzień to było szaleństwo, najpierw szukanie mieszkania, przyjechałam w piątek, w sobotę w akcie desperacji skorzystałam z pomocy agentki nieruchomości. I od tej pory uważam, że Chorwaci to wspaniali ludzie i kolejne dni tylko to potwierdzają. 


Mieszkanie, które pokazała mi Andreja niestety było do wynajęcia na co najmniej rok - a ja zostaję tu tylko przez 5 miesięcy. Andreja szybko uruchomiła kontakty i zajęła się mną Daria. Mieszkanie miałam po godzinie, następnego dnia mogłam się już wprowadzić. I zacząć samodzielne życie w Zagrzebiu. 

Nie wiem, co powinnam teraz napisać. Skąd mam wiedzieć, od czego zacząć, skoro już tyle się wydarzyło? Każdą rozmowę można zacząć od pogody, więc może i ja od tego zacznę. 
Jestem w Chorwacji i co? I gucio. Jest zimno. I pochmurno. I zmokłam. I w sumie to chyba tyle mogę powiedzieć na temat pogody, to jest jedyna rzecz, która mnie rozczarowała. Miałam nadzieję, że wrzesień jeszcze będzie ciepły. Chciałam pojechać nad morze, wykąpać się w jeziorze Jarun, pójść w góry (ok, to akurat nadal jest do zrobienia). 

Ludzie, jak już wspomniałam są cudowni. Na każdym kroku spotykam się z uprzejmością, Chorwaci sami oferują swoją pomoc, w dodatku większość z nich mówi po angielsku. Czuję się tu mile widziana i wiem, że w każdej chwili mogę liczyć na czyjąś pomoc. 
W Chorwacji żyje się powoli. Tego muszę się jeszcze nauczyć. Jak powiedział mi znajomy Chorwat "tutaj nigdy nie będziesz spóźniona, bo nigdy nic nie zaczyna się o czasie", Na przykład zajęcia na moim wydziale. Miały się zacząć 5 października. Potem 12 października. A teraz to nie wiadomo, czy zaczną się 12., bo wykładowcy strajkują. A to oznacza, że mam jeszcze co najmniej półtora tygodnia wakacji. W przyszłym tygodniu ma wyjść słońce i będzie cieplej, więc... :D

Chciałam szybko pozałatwiać wszystkie formalności, żeby mieć już to z głowy, ale tak się nie da. Trzeba żyć powoli. Nadal nie wiem, na jakie zajęcia będę chodzić (oprócz logiki, to już wiem, że będę słuchac wykładów z logiki po chorwacku), nie mam jeszcze indeksu, legitymacji, biletu miesięcznego. Mam tylko OIB - osobni identifikacijski broj, czyli mój własny chorwacki numer identyfikacyjny. 

Zagrzeb jest piękny. I taki...logiczny. Nie wyobrażam sobie, że nowy mieszkaniec Warszawy po tygodniu jest w stanie poruszac się po całym mieście bez najmniejszego problemu. Tramwaje w Zagrzebiu funkcjonują tak dobrze, że praktycznie wszędzie można dojechać przesiadając się najwyżej raz. Spod naszego mieszkania mamy dwa tramwaje - jeden jedzie w stronę naszego wydziały, drugi do centrum. 

W kawiarniach siedzi się całymi dniami. I wieczorami. Wystarczy kupić filiżankę herbaty i można ją sączyć aż do zamknięcia kawiarni. A potem idzie się do klubu, w którym (i to mi najbardziej przeszkadza) wszyscy palą w pomieszczeniach. Ale tak poza tym to tańczy się, popijając Karlovacko i nikt się nie martwi o powrót do domu, bo nocne tramwaje funkcjonują bez zarzutu. I tak jak dziennymi można dojechać nimi wszędzie. 

Taki właśnie jest Zagrzeb i chociaż jeszcze go nie znam zbyt dobrze, już wiem, że uwielbiam to miasto, Podobno jak ktoś raz napije się wody z Zagrzebia, to na pewno do niego wróci, więc moja misja na okres świąteczny: napoić wodą z Zagrzebia całą rodzinę i wszystkich znajomych.






















5 komentarzy:

  1. Zagrzeb maluje się jako prawdziwa utopia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie tak go widzę, wiesz, to dopiero początek naszej znajomości, więc jeszcze są motylki w brzuchu i nie widzę żadnych wad :D

      Usuń
    2. To super. I żeby tak było jak najdłużej :)

      Usuń
  2. Super!!! Doskonale cię rozumiem, ja jestem już zakochana w Porto :) Pozdrowienia znad oceanu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że najlepiej zrozumie mnie tylko drugi Erasmus :P
      A tego oceanu to tak troszczkę Ci zazdroszczę ;)

      Usuń