wtorek, 30 grudnia 2014

U progu Hadesu

No i spadł śnieg! Za oknem piękna zima na koniec roku, a ja nadal wspominam wakacje. Teraz będzie trochę mniej słonecznie, bo, chociaż nadal zostajemy w Bułgarii, to jedziemy w góry :D

LIPIEC/SIERPIEŃ 2014 - BUŁGARIA (RODOPY) 


Wygrzałam się na plażach i nie mogłam uwierzyć, że w bułgarskich górach to jednak panuje trochę inny klimat. Ale jak to? Nie będzie 20 stopni w cieniu, nie będzie słońca? Naprawdę muszę wyciągnąć bluzę, założyć długie spodnie i skarpetki? 

Co gorsza, pogoda była taka, że ciągle zbierało się na burzę, więc, niestety, dłuższe wyjścia na szlak były niewskazane. Ale co pochodziliśmy to nasze. 

Aj, aj, zanosi się na deszcz



Usiądź wędrowcze, odpocznij






Diabelski Wąwóz


Na rozstaju dróg wybraliśmy opcję dla tych bardziej leniwych i poszliśmy szukać wczesnobizantyjskiej bazyliki. Niewiele z niej co prawda zostało, ale porównując kamienie z opisami jakoś sobie wyobraziliśmy, co mogło się dziać w tym miejscu ładnych kilka wieków temu.





Czas napisać kilka słów o wiosce, w której znaleźliśmy nocleg. Sziroka Łyka (według niektórych źródeł polska nazwa to Szeroka Łąka, według innych Szeroki Łuk) to piękne miejsce, z wyjątkową zabudową. Można się poczuć jak w innej epoce :)





Miejscowość znana jest też z pieśni, którym wtóruje akompaniament instrumentu zwanego "kaba gaida" (mieliśmy przyjemność słuchać ich co wieczór pod oknami naszego hoteliku). My na ten instrument mówiliśmy "dudy". A tak wygląda pan "dudziarz": 


I to nie jest tak, że w Rodopach tacy panowie to tylko jako pomniki. Zupełnie nie! "Dudziarzy" można spotkać w Rodopach i posłuchać ich grania. O, tak to wygląda i brzmi. Przyjemnie posłuchać jako ciekawostkę przez jeden wieczór. Drugiego zaczyna nużyć. Trzeciego denerwować. Czwartego ma się ochotę rzucić to wszystko w diabły i wrócić nad morze.


Gdzieś przeczytaliśmy o wiosce, w której znajduje się kilka cerkwi, karczma i jeszcze parę interesujących rzeczy. Z mapy wynikało, że nie jest to bardzo daleko od Szerokiej Łąki, więc postanowiliśmy pójść na piechotę. Po spacerze dziurawą drogą (ale asfaltową!), szerokości takiej, że na pewno samochody jadące z przeciwka by się nie minęły, trafiliśmy do miejsca, które wyglądało na całkiem opuszczone. 



Szybko się jednak okazało, że wioska wcale nie jest opuszczona. Na pewno mieszka w niej dwóch mężczyzn i osioł. No właśnie - jest osioł, po co komu porządna droga? Osioł pójdzie i po dziurach, a w dodatku jest dużo węższy niż samochód i spokojnie się minie z drugim osłem.


No niech będzie, zwracam honor. Jak wracaliśmy, pod górę, w stronę wioski jechał samochód. Pełen zapasów, chyba na kolejny miesiąc życia bez łączności ze światem. Jakieś worki, papier toaletowy - auto wypchane po dach.

Właściwie to...po co komu cywilizacja, jak ma się takie widoki?






Co jeszcze w Rodopach? Cudne Mosty! Zdjęcia nawet w dziesięciu procentach nie oddają tego, co natura potrafi stworzyć. Żaden most zbudowany przez człowieka nie umywa się do tego: 



W Rodopach jest jeszcze jedno niesamowite miejsce - miejsce, w którym według legendy Orfeusz zszedł do Hadesu, żeby odzyskać swą ukochaną Eurydykę. I znów - zdjęcia nie oddadzą tego, co tam widzieliśmy, Diabelskie Gardło (tak nazywa się ta jaskinia) naprawdę wygląda tak, jakby skrywało zejście do jakiegoś mitycznego podziemnego świata. 






Tak ładnie w Rodopach, ale za oknem też całkiem ładnie :) Po Świętach trochę śniegu dopadało, akurat na Nowy Rok. No właśnie - szczęśliwego Nowego Roku! Żeby był lepszy od poprzedniego i żeby dużo ciekawych miejsc można było odkryć. O, tego Wam i sobie życzę :) 





6 komentarzy:

  1. świetnie jak zawsze :) i zdjęcia fajne i to, co na zdjęciach też fajnie i w ogólne wszystko fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia sa suuper :P

    OdpowiedzUsuń
  3. No i ten diabelski most, który wcale nie był diabelskim mostem :D Z niecierpliwością czekam na więcej :P

    OdpowiedzUsuń