piątek, 19 grudnia 2014

Pieniny zimową porą. Tylko gdzie ta zima?

Tak się dzielnie i skwapliwie pakowałam, że tym razem wzięłam naprawdę wszystko.

Dobrze by było. Żebym ja jeszcze zapomniała skarpetek, mydła, czy telefonu. Ale nie! Ja oczywiście musiałam zostawić kartę pamięci do aparatu. Przez cały wyjazd widziałam oczyma duszy, jak tkwi samotna i zapomniana w moim komputerze. A ja zrobiłam 27 zdjęć i to w najniższej rozdzielczości. Było jak za starych dobrych czasów aparatów na kliszę - czy aby na pewno ten widok jest AŻ tak wart uwiecznienia go na zdjęciu? No nie sądzę, idziemy. Jedynym plusem było to, że zawsze mogłam zdjęcie skasować. Czyli - trzy zdjęcia zachodu słońca i od razu dwa kasujemy. I się jakoś kręci.

Pogoda była zimowa...wysoko w górach leżało trochę śniegu. No i kamienie były oblodzone (momentami nawet bardzo). A tak poza tym wiosna w pełni, zwłaszcza w dolinach. Ale i tak było pięknie.

GRUDZIEŃ 2014 - PIENINY


Z sobotniego poranka nie mam niestety żadnego zdjęcia. A rano podziwialiśmy cudowny wschód słońca nad Jeziorem Sromowieckim, a później zwiedzaliśmy elektrownię wodną (obiekt ściśle strzeżony, zero telefonów, aparatów, czegokolwiek) i zamek w Niedzicy (tam podobno straszy Brunhilda, którą mąż wrzucił do studni. Muszę przyznać, że niezła rodzinka). 

Potem udaliśmy się na Słowację, do Czerwonego Klasztoru. Weszliśmy tylko na dziedziniec, bo reszta była zamknięta...ale stąd już mam jedno zdjęcie :D Z widokiem na Trzy Korony.



W zamian za zwiedzanie klasztoru poszliśmy na krótki spacer na pobliską Klasztorną Górkę, znajdującą się w paśmie Magury Spiskiej.



W drodze do schroniska mogliśmy podziwiać Trzy Korony w najlepszym świetle, na jakie można trafić w ciągu dnia i zachód słońca z kładki na Dunajcu.




A że ze schronisk zawsze są piękne widoki, to takie miałam z naszego pokoju. Wieczorem i rano.



A tu już niedziela i wycieczka na Trzy Korony i Sokolicę. No i widok na moje ukochane Tatry, słowackie co prawda, ale Tatry to Tatry :D

I wreszcie widok z Trzech Koron. WOW. Dobrze, że nie miałam karty pamięci, bo chyba bym przywiozła ze 100 zdjęć z tego samego miejsca. Widok idealny, mogłabym tam stać i patrzeć i dalej stać i patrzeć, a potem się odwrócić w prawo i nadal patrzeć i tak aż do zmroku :D 
A jaki jest plus wchodzenia na Trzy Korony zimą? Nie płacimy za wstęp na szczyt :)





Po drodze zaczęło nam zachodzić słońce, więc było jeszcze piękniej :D



Tylko, że na Sokolicę dotarliśmy już po zmierzchu, w związku z czym najsłynniejsza sosenka w Polsce w trzech wersjach: 

Oświetlona światłem czołówki

Nieoświetlona niczym (za to widać jeszcze poświatę słońca)

I...no cóż, to zdjęcie było robione w trybie automatycznym. Dlatego właśnie czasami wolę sama się bawić pokrętłami, a nie polegać zawsze na aparacie :)

Znowu był to rajd organizowany przez Studencki Klub Górski i już się nie mogę doczekać kolejnego :D A na razie żaden wyjazd mi się nie kroi, więc chyba w następnym poście będzie powrót do letnich obrazków :) i na razie przy tym zostaniemy. 

2 komentarze:

  1. Sosenka to już powinna mieć swoja stronę na fb :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Hm, wypadałoby to przemyśleć...
      tylko, że ja nie czuję się specjalistką od tej sosenki, widziałam ją drugi raz w życiu :P

      Usuń