sobota, 31 października 2015

Jesień w Plitwicach

Znacie te dni, kiedy prawie wszystko idzie źle, choćbyście nie wiem jak się starali? 


PAŹDZIERNIK 2015 - JEZIORA PLITWICKIE

Plan był jak zwykle w takie dni bardzo prosty i logiczny: jedziemy do Plitwic autobusem o 7:40, wracamy o 17:50. Co może się nie udać? 
Jak się okazuje bardzo dużo się może nie udać. 
Jeszcze wieczorem sprawdziłam autobus: jedno wolne miejsce. O jedno za mało. W nocy śniły mi się autobusy, jesienne liście i dużo słońca. O 6 rano wyjrzałam z mojej norki. Na kanapie spał sobie w najlepsze Włoch, a moja współlokatorka właśnie robiła sobie śniadanie i powitała mnie radosnym "Hi!"
Moja odpowiedź nie była tak radosna.
- No cześć, cześć...czy my kupiłyśmy bilety na dzisiejszy autobus?
Oczywiście, że biletów nie kupiłyśmy. Kto by się przejmował takimi drobiazgami jak kupowanie biletów? Decyzję podjęłyśmy szybko, jedziemy następnym autobusem. 
Tym razem wszystko poszło bardzo sprawnie, bilety kupiłyśmy, a w autobusie siedziałyśmy już 20 minut przed odjazdem. Był tylko jeden problem...Nasi znajomi pojechali wcześniejszym autobusem. Tak, oni wpadli na ten genialny pomysł kupienia biletów wcześniej. No dobra, jakoś to będzie.

No nie, oczywiście, że jakoś to nie było. Trzeba było skontaktować się z resztą grupy. Ok, w dzisiejszych czasach to przecież żaden problem. Ależ owszem, że tego dnia to był problem. Skończyły mi się pieniądze na chorwackim numerze. Najważniejsze to zachować spokój, włożyłam polską kartę sim wiedząc, że tam mam jeszcze pieniądze. Owszem, miałam. Szkoda tylko, że termin ważności konta upłynął poprzedniego dnia. Nie szkodzi, wyślemy sms-a z telefonu mojej współlokatorki. Nie wysłałyśmy, bo...skończyły jej się pieniądze! Miała na szczęście pakiet internetowy, więc Zaradna Helga zaczęła działać (niestety nikt z pozostałej czwórki nie miał internetu). Napisałam do mamy, siostry, kuzynki, przyjaciółki. Pierwsza odezwała się kuzynka (Z. dzięki, dzięki za pomoc!). Zadzwoniła do mojej mamy i przekazała jej moje błaganie o doładowanie telefonu. Pech chciał, że mama akurat była na cmentarzu (w końcu jutro 1. listopada). Nie wiedziałam, kiedy wróci, więc mnie to nie urządzało. I tu z pomocą przyszła przyjaciółka (A. jeszcze raz dzięki!) - napisała sms-a do polskiej znajomej, która pojechała do Plitwic wcześniejszym autobusem. Dobra, no teraz jakoś to będzie,

Tak myślicie? W czasie moich międzynardowych manewrów telefoniczno-internetowych moja współlokatorka poszła kupic bilety na autobus powrotny (bo naprawdę nie chciałyśmy powtórki z rana). Niestety, wróciła z niczym. Kasa biletowa akurat miała przerwę...jeszcze przez godzinę. Znów tego dnia doszłyśmy do wniosku, że jakoś to będzie i w końcu poszłyśmy zwiedzać (i tutaj pojawia się pierwszy pozytyw tego dnia: bilety, które normalnie dla studentów kosztują 80 kun dzisiaj kosztowały 25 kun - wszystko dzięki "tygodniowi rodzinnemu"). 

A właśnie, pogoda! Prognoza sprawdzana na wszystkie strony, przez kilka ostatnich dni, cały czas twierdziła, że będzie słonecznie. Było słonecznie, ale...a to ci niespodzianka, w Zagrzebiu. W Plitwicach było trochę mniej słonecznie i zimno. Bardzo zimno.

Oczywiście, że w końcu nasz pech się skończył, odnaleźliśmy się z resztą mniej więcej w połowie zwiedzania, kanapka z kurczakiem była całkiem dobra, kolejka do łódki tylko wyglądała na taką na 2-3 godziny czekania, w autobusie były miejsca i wróciłyśmy do Zagrzebia jeszcze tego samego dnia. Chociaż jak stałyśmy na przystanku, autobus, na który nie miałyśmy biletów nie przyjeżdżał, to ja już byłam gotowa łapać stopa, szukac podwózki wśród osób właśnie wychodzących z Plitwic, dzwonić po taksówkę, szukać transportu na blablacar, wynająć helikopter, spać w jaskini, iść na piechotę...

Mimo wszystko, jak zawsze, warto było. Będzie o czym opowiadać wnukom. A jeśli chodzi o pozytywy, to tylko spójrzcie, jakie ładne są Jeziora Plitwickie jesienią, nawet jeśli nie świeci słońce:















































2 komentarze:

  1. Huehue no niezła historia :) i ładnie tam jest :) i jeszcze raz nie ma za co :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby historia skończyła się tym, że w autobusie nie było miejsc to by byla jeszcze lepsza :D
      Ładnie, tylko szkoda, że słońce się nie pokazalo nawet na chwilę

      Usuń