czwartek, 5 lutego 2015

Wizyta u południowych sąsiadów

Sesja, sesja i po sesji. Można wrócić do życia, pozałatwiać wszystkie niepozałatwiane sprawy, iść na imprezę, pojeździć na nartach, poczytać, pooglądać, na jakiś czas odłożyć książki i nie myśleć o tym, ile jeszcze zaliczeń czeka. I można wrócić do blogowania :D

MAJ 2014 - SŁOWACJA (TATRY ZACHODNIE I GÓRY CHOCZAŃSKIE)

Na dobry początek trochę zdjęć wprowadzających w słowacki klimat. Na Słowacji to prawie jak w domu, wszystko jest tam cudowne - krajobrazy, ludzie, zabytki, kultura, vyprážaný syr, tatarska omačka a hranolky i moje ukochane Snehulky :D








Teraz to, co w życiu najlepsze - góry. W maju dużo szlaków na Słowacji jest zamkniętych (w sezonie zimowym na Słowacji nie można chodzić po szlakach powyżej schronisk), dlatego poszliśmy na krótką wycieczkę do Żarskiej Doliny - naszym celem było schronisko Żarska Chata i kawałek wyżej, dopóki można było iść otwartym szlakiem. W dolinie słońce i wiosenne klimaty, trochę wyżej - pełnia zimy.





Czas na lekcję historii (tej najnowszej, bo z tego wieku). 25 marca 2009 roku ze stoków między Jałowiecką Kopą a Jałowieckim Przysłopem do doliny Żarskiej zeszła potężna lawina. Szeroka na 2,5 km i wysoka na 20 m (20 m śniegu, ciężko to sobie nawet wyobrazić) zyskała miano lawiny stulecia. Śnieg w dolinie zalegał jeszcze długo. Schronisko na szczęście ocalało, zostało jednak uszkodzone (tak samo jak Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr Zachodnich, który znajduje się obok schroniska). Na tym filmie widać, jak to wszystko wyglądało po zejściu lawiny, która poczyniła ogromne spustoszenia przede wszystkim w drzewostanie - 5 lat później nadal widać skutki.



Kolejną wycieczkę rozpoczęliśmy w Kvacanach, tam zostawiliśmy samochód i poszliśmy w stronę Prosieckiej Doliny. Droga prowadziła przez las i przez łąki.






Jak widać, po drodze mieliśmy wspaniałe widoki na Tatry Zachodnie i Tatry Niskie. Po wejściu do Doliny Prosieckiej karajobraz bardzo się zmienił - wąskie koryto strumienia i wysokie skały, musimy więc przejść wzdłuż strumienia po klamrach, ubezpieczając się łańcuchami. Po drodze jest jeszcze trochę drabinek i łańcuchów. 




Niestety musieliśmy trochę przyspieszyć kroku, bo straszyła nas burza - na szczęście ostatecznie przeszła bokiem. 



W końcu dotarliśmy do oblazów w Dolinie Kvacańskiej. To miejsce już znaliśmy z zimowych wycieczek, dlatego pokażę zdjęcia porównawcze: młyny zimą i latem.




A w Dolinie Kvacanskiej urzęduje Janosik :D


Na ostatni dzień mieliśmy plany, żeby pójść do Latanej Doliny ze Zverowki, niestety od rana padał deszcz, więc wybraliśmy się do Orawskiego Podzamoku, gdzie odbywał się turniej rycerski. 



Wygląda na to, że nigdzie tej zimy już nie wyjadę :( To oznacza, że będę kontynuować retrospekcję na moim blogu, następnym razem jedziemy...a, to się okaże następnym razem :)





4 komentarze:

  1. Bo co może robić student po sesji? Wstawia posty :) Taki suchar na dobry początek :)

    Możesz wyjechać do mnie, np. na weekend zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, co za propozycja, nie wiem, czy się odważę na takie szaleństwo :P

      Usuń