piątek, 28 listopada 2014

Od opery po kiełbasę

W Niemczech jest tyle ładnych miejsc, że aż trudno się zdecydować, co zwiedzać, a jeszcze trudniej, które zdjęcia nadają się do pokazania. Jakbym się uparła, to na każdy dzień w Niemczech przypadałby jeden post, z tym że to mogłoby być troszkę nudne. Dlatego dzisiaj 3 w 1. 

SIERPIEŃ 2014, NIEMCY - BAMBERG/ERMITAŻ/FESTSPIELHAUS/WIEŻA ZWYCIĘSTWA

Festspielhaus to punkt, który trzeba odhaczyć w czasie zwiedzania Bayreuth. Opera znajduje się kawałek za miastem, ale jak się pójdzie jeszcze dalej (i nie zgubi w lesie, czego prawie udało nam się dokonać - na szczęście było kogo zapytać o drogę), to można trafić na Siegesturm (Wieża Zwycięstwa - otwarta! i w dodatku wstęp za darmo) i do woli podziwiać panoramę Baureuth.
Albo urządzić piknik na wieży, jak ktoś ma kosz piknikowy i dużo jedzenia. My nie miałyśmy. 








Na wizytę w Ermitage potrzeba trochę więcej czasu - o ile ktoś, tak jak my, wpada na pomysł, że najlepiej będzie iść na piechotę. Nie było tak źle, wystarczyło przeciąć autostradę i już byłyśmy na miejscu. I okazało się, że wow! Ta wycieczka była warta każdego wysiłku! Wilhelmina zrobiła kawał dobrej roboty każąc wybudować nowy pałac. Chociaż moim zdaniem stary też był niczego sobie. 









No i Bamberg - tam już pojechałyśmy pociągiem, piechotą zajęłoby nam to dużo więcej czasu. Prześliczne miasteczko, z pięknie usytuowanym ratuszem i małą Wenecją. W katedrze bamberskiej można zobaczyć słynnego Jeźdźca z Bambergu - który swą sławę zawdzięcza temu, że nie wiadomo, kto to, po co i dlaczego. Ani gdzie. I kiedy. No i w tej samej katedrze możemy podziwiać ołtarz autorstwa Wita Stwosza. Nie wygląda co prawda jak ten w Krakowie, ale w sumie niewiele mu brakuje :)











I na koniec jeszcze coś o jedzeniu i piciu. Nie jest łatwo być polskim studentem w Niemczech. Najczęściej żywiłyśmy się słynnymi Bratwurstami, bo tanio, szybko i całkiem smacznie. Czasem jeden Bratwurst dziennie nie wystarczał, więc siłą rzeczy stałyśmy się prawie że specjalistkami od kiełbasy. Godny tytuł :) A co do picia? Jesteśmy w Niemczech. W Bawarii w dodatku. Północnej, co prawda, ale jednak. Tym sposobem stałyśmy się też specjalistkami od piwa. Równie godny tytuł :) 

No przecież, raz udało nam się zjeść obiad w knajpie. Daliśmy radę - porcja dwuosobowa na pięć osób. Portfele schudły, ale mniej niż by mogły schudnąć, gdyby każdy zamawiał oddzielnie.










7 komentarzy:

  1. Nowe posty i ja nic nie wiem? No gdzież to tak.. ;/
    Tu musi być opcja obserwowania inaczej nie da rady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie ma? Dwie osoby obserwują, dały radę, to Ty nie dasz? :P

      Usuń
  2. A jest? To weź mnie uświadom gdzie, bo chyba ślepa jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wejdziesz w listę czytelnicza na swoim bloggerze, to tam możesz dodać obserwowany blog wklejajac adres :D

      Usuń
    2. Aa.. ale mi chodziło o takie okienko tutaj, co by tylko kliknąć :)

      Usuń
  3. Z ogromnym humorem jak zwykle :P Z niecierpliwością czekam na więcej. I Julian wkracza do akcji już niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki :) Nie tak niedługo, jeszcze dwa lata :P

      Usuń