piątek, 13 maja 2016

Życie jak w Madrycie

Zakochałam się. 
Nie, nie w przystojnym Hiszpanie (ale to akurat może i lepiej). Zakochałam się w Hiszpanii, a przede wszystkim - chyba - w Sewilli i w całej Andaluzji. Mówiłam przecież, że będzie wspaniale. Tylko chyba nie spodziewałam się, że aż tak. Na mojej liście miejsc, w których kiedyś chcę mieszkać przybył kolejny podpunkt. 

Ale może po kolei - czyli od końca.

MAJ 2016 - MADRYT

8.05.2016, godz. 5:15. Przecieram oczy. Nie bardzo wiem, co się dzieje. Rozglądam się i już pamiętam. Za godzinę i 15 minut mam samolot do Warszawy. Czas na śniadanie, łazienkę i doprowadzenie się do porządku. 
Pięć godzin wcześniej przeszłam kontrolę osobistą na lotnisku w Madrycie. Plan był prosty - znaleźć takie miejsce, żeby przespać się chociaż ze dwie godziny przed lotem do Warszawy. No i znalazłam miejsce, które przerosło moje oczekiwania. 
Rozłożyłam śpiwór na dwóch siedzeniach, dalej był podłokietnik (po co komu podłokietniki na lotniskach?). Kurtkę zwinęłam tak, żeby przypominała najwygodniejszą poduszkę na świecie. Podłączyłam telefon do ładowania (miałam to szczęście, że znalazłam jedno z niewielu miejsc niedaleko kontaktu), zdjęłam buty, torebkę z najcenniejszymi rzeczami wsadziłam do śpiwora i zaczęłam się zastanawiać, co zrobić z plecakiem. Wymyśliłam, że jak położę sobie plecak pod nogi, to nie dość, że będzie całkiem wygodnie, to jeszcze jeśli mnie będą próbowali okraść to się obudzę, bo przecież na lotnisku nie zapadnę w kamienny sen.
Gucio prawda. Owszem, zapadłam, dwa razy. Za pierwszym razem dosyć szybko przestałam zwracać uwagę na powtarzane co chwilę komunikaty, którymi witano mnie na lotnisku Madrid-Barajas i przypominano, żebym nie zostawiała bagażu bez opieki. Obudziłam się dopiero, gdy pracownik lotniska bardzo głośno wymieniał napoje w automacie. O 3:10. Dzięki.

Dokładnie tydzień wcześniej obudziłam się w hotelu (takie luksusy) w Madrycie. Nie była to co prawda godzina 3, ani nawet 5, zapewne było koło 11. O 3 to ja się pewnie położyłam spać, bo przecież do hotelu trzeba było dotrzeć, zjeść, pogadać, wziąć prysznic, pogadać, sprawdzić fejsa, pogadać, poczytać przewodnik, no i znaleźć czas, żeby pogadać. Po kilku godzinach snu można było podbijać Madryt.

Zły dzień wybraliśmy na te podboje. Kto by pomyślał, że 1 maja wszystko będzie zamknięte? Muzeum Prado zamknięte, Pałac Królewski zamknięty, stadion Santiago Bernabeu zamknięty. Co nam pozostało? Wycisnąć z pierwszomajowego Madrytu ile się da.
Wyciskaliśmy aż do późnego wieczora, kiedy to zmęczeni, zrezygnowani, z kubełkiem kurczaków z KFC w ręku wsiedliśmy do nocnego autobusu do Sewilli.

Na Puerta del Sol dopełniliśmy obowiązku i zrobiliśmy zdjęcia pod niedźwiedziem, który zjada owoce z drzewa poziomkowego.










Kolejny obowiązek, czyli Cervantes i jego ekipa.



Na takim dworcu to sama przyjemność czekać na spóźniający się pociąg.



Stadion może i zamknięty, ale przez szybę co nieco można zobaczyć.



Ogólne wrażenia z Madrytu? Było...w porządku. Może dlatego, że wiało, a my byliśmy zmęczeni i głodni, sklepy pozamykane (nawet ten czynny też w święta), w ogóle wszystko pozamykane, więc pozwiedzaliśmy tylko z wierzchu.
No właśnie nie tylko z wierzchu. Z Madrytu najlepiej pamiętam metro i kilometry, które trzeba przejść, żeby przesiąść się z jednej linii do drugiej. Jak tak teraz o tym myślę, to nie wiem, czy jednak pod ziemią nie spędziliśmy więcej czasu niż na powierzchni.

Madryt był w porządku, ale za to reszta była przecudowna, przewspaniała i w ogóle "prze", ale o tym opowiem następnym razem :)

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na wszelki wypadek się przypomnę: https://www.instagram.com/helgawdrodze/

4 komentarze:

  1. Madryt bardzo przyjemne miasto. A do niedzwiedzia mam szczegolny sentyment, bo wlasnie pod nim namierzylam mojego narzeczonego i postanowilam, ze zostanie Mezczyzna Mojego Zycia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam, że niedźwiedź jest popularnym miejscem na randki, ale nie wiedziałam, że można też znaleźć pod nim miłość :D
      Super historia!

      Usuń
  2. Jak w porządku to w porządku :) zdjęcia jak zwykle świetne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku :P
      Tym razem zdjęcia w większości robione przez mojego towarzysza podróży, ale dzięki :)

      Usuń