wtorek, 10 marca 2015

"Gdy po halnym wietrze czyste jest powietrze..."

Zima wzięła i sobie poszła, to ja na przekór temu powspominam grudniowy wyjazd :D

GRUDZIEŃ 2013 - ZAKOPANE

Zachwyca widokiem Mnich nad Morskim Okiem,
piękne Zakopane, z drewna wyciosane,
gdy po halnym wietrze czyste jest powietrze,
widoczna z Krakowa, lśni Giewontu głowa.


Ja o Zakopanem mogłabym mówić i mówić. Nie wiem, co jest w tym mieście, że nawet dzikie tłumy mi nie przeszkadzają (chociaż na Krupówki wolę chodzić w deszczu), ale jak widzę Tatry i kochany Giewont, no to jakoś tak miło zawsze jest, wystarczy tylko spojrzeć na ten jego majestatyczny kształt, na tę wypiętą pierś i kołdrę z chmur (w końcu Śpiący Rycerz, czyż nie?).







Ponieważ doszły mnie słuchy, że nie wszyscy dopatrzyli się wypiętej piersi, a bardzo by chcieli (pozdro, Nela), to dodaję zdjęcie wyjaśniające całą sytuację.


Tak właśnie ja widzę Pana Giewonta. Papiery na ASP już złożyłam (pozdro, Nela, po raz drugi :D)


No ale Tatry to są jednak Tatry, najlepsze góry na świecie, mimo, że zadeptywane przez tysiące turystów, a latem to żeby wejść na taki Giewont trzeba stać w kolejce :D









No i oczywiście samo Zakopane - jak dla mnie miasto idealne. Jakby mi ktoś zaproponował tam pracę/mieszkanie/studia czy cokolwiek, to chyba bym długo nie myślała. 













Tylko natura nie chce się z tymi okolicami obchodzić łagodnie. Na zdjęciach skutki halnego, który wiał w Boże Narodzenie. No ale, jak to mówią, "to są góry" (tajemniczy "oni", co to tak mówią, to mój tata ;) i siłą rzeczy cała reszta rodziny) - nigdy nie wiadomo, jaka pogoda będzie za 5 minut. I jakie będą jej skutki. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz